piątek, 27 maja 2011

KĄPIEL I PIELĘGNACJA DZIECKA
Często zadajemy sobie pytanie co zrobić, aby kąpiel dziecka była przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. Mam nadzieję, że dzięki temu artykułowi troszkę będę mógł Wam pomóc.Kąpiel dziecka to dla niektórych przyjemność a dla innych przykry obowiązek. Przedstawię kilka kroków, aby stała się ona przyjemnością dla dziecka i rodziców.
Krok 1. ZMIEŃ KĄPIEL W ZABAWĘ - początkowo przez kilka dni nie używaj szamponu, tylko baw się z dzieckiem rybkami, kaczuszkami lub innymi zabawkami przeznaczonymi do kąpieli. Zachęcaj dziecko do pluskania się tak aby oswoić go z wodą. Czasami, jeśli dysponujesz dużą wanną, dobrze jest wejść do niej i razem z malcem bawić się w niej.
Krok 2. UŻYWAJ DOBREGO SZAMPONU - Te przeznaczone specjalnie dla niemowląt nie szczypią w oczy. Dzięki temu podczas spłukiwania główki nie podrażnisz oczek. Starszemu smykowi możesz pozwolić, aby sam wybrał kolor i zapach szamponu - zwiększysz szanse na to, że zgodzi się na mycie głowy.
Krok 3. ZACHOWAJ SPOKÓJ - Pamiętajcie o tym, aby się nie denerwować podczas kąpieli maluszka, ponieważ natychmiast wyczuje napięcie i samo też będzie się denerwować, a to na pewno nam nie ułatwi zadania. Bądźmy uśmiechnięci, pozwólmy dziecku na zabawę w wodzie i sami też w niej uczestniczmy.
Mam nadzieję, że troszkę pomogłem, ale nie zapominajmy o pielęgnacji skóry pupci u niemowląt. Poniżej opisałem w skrócie o czym trzeba pamiętać.
Skóra pod pieluszką jest narażona na kontakt z wilgocią, dlatego przy każdym przewijaniu trzeba ja zabezpieczyć warstewka kremu przeciwko odparzeniom (np. Soothing naturals Jonsons Baby). Gdy do odparzenia już doszło i maluch ma zaczerwienioną skórę,trzeba działać bardziej zdecydowanie i stosować kremy o właściwościach gojących (np. Bubchen).
Zdarza się, że mimo starannej pielęgnacji dziecko ma suchą, podrażnioną skórę. To może być sygnał atopowego zapalenia skóry. Wtedy lepiej pielęgnować malca preparatami dobranymi przez pediatrę czy dermatologa. Najczęściej są to emolienty (zatrzymują wodę w skórze) lub preparaty dla alergików (np. krem barierowy Emolium, albo krem do twarzy i ciała Oillan). Artykuł pochodzi:z artykułu do przedruku

Dziecko przed czasem – przyczyny porodów przedwczesnych - Ciążowy.pl

Dziecko przed czasem – przyczyny porodów przedwczesnych - Ciążowy.pl

4 miesiąc

Każda mama pamięta dzień narodzin ukochanej pociechy potem obserwuje jak rośnie i powoli się rozwija, ja również mam przed oczami moment jak pierwszy raz zobaczyłam moje słoneczka, takie małe bezbronne leżały w inkubatorze w za dużych ubrankach.To było zjawiskowe przeżycie i widok tych maleńkich istotek takich moich i myśl jak to będzie dalej. Dziś kończą 4 miesiące i nadal są zjawiskowe:), rosną jak na drożdżach :) i dają mamie w kość każdego dzionka:). Czasem chciałabym żeby już chodziły, ale kiedy zaczynam oglądać zdjęcia zdaję sobie sprawę że te wszystkie chwile już nie wrócą uciekają jak wiatr i pozostają piękne wspomnienia. One trwają tu i teraz i nigdy już się nie powtórzą....

czwartek, 26 maja 2011

Dziecko i książeczki

Możesz pokazywać dziecku książeczki już od chwili, gdy będzie miało kilka tygodni. Zacznij od zapisania dziecka do lokalnej biblioteki i kupienia kilku książeczek, które możecie oglądać, kiedy trzymasz go na kolanach.

Kształt i wielkość książeczek dla dziecka nie mają wielkiego znaczenia, choć wydaje się, że dzieci wolą nieduże, mocne książeczki z kartonowymi stronami, które można łatwo przewracać. Od około szóstego miesiąca życia, dziecko zaczyna uczyć się przewidywać i śledzić wskazówki sygnalizujące, że wydarzy się coś znajomego.

Dzieci lubią książeczki, w których wiedzą, co wydarzy się na następnej stronie. Wiele się z nich uczą. Książeczka, w której malutkie dziecko się ubiera zakładając na każdej stronie nową część garderoby, jest „historyjką” w sam raz dla malucha, który ma około dziewięciu miesięcy.

Gdy pokazujesz dziecku te książeczki i opowiadasz o nich, staraj się powiązać obrazki z prawdziwym życiem i ustalonym porządkiem dnia dziecka. Jeśli na przykład, dziecko na obrazku ma na sobie skarpetki, wskaż na skarpetki, które ma na sobie twoje maleństwo. Gdy oglądacie jakąś twarz, wskaż na nos, oczy i usta na obrazku, a następnie dotknij własnego nosa, oczu i ust a potem zrób to samo z dzieckiem.

Przygotuj też inne publikacje, które mogą ulec zniszczeniu – stare katalogi firm wysyłkowych są świetne dla dzieci, które uwielbiają działy ze zdjęciami niemowląt. Zrób swój własny album z wycinkami, by dziecko mogło oglądać ważne, twoim zdaniem, obrazki czy zdjęcia. Niech znajdą się tam zdjęcia przyjaciół, rodziny i dziecka. Jeśli uwielbia ono psy lub koty, albo samochody -niech w twoim albumie będzie takich obrazków jak najwięcej.
Autor: Beata Artykuł do pobrania z serwisu airstar.pl

Naturalne rodzicielstwo - co to takiego?

Autorem artykułu jest Agnieszka Stein


To, inaczej mówiąc, rodzicielstwo oparte na przywiązaniu, znane po angielsku pod fachową nazwą attachment parenting, oznaczającą – w bardzo dużym skrócie – taki sposób opieki nad dzieckiem, który skupia się na rozpoznawaniu i zaspokajaniu jego potrzeb.

A najsilniejszą, najbardziej pierwotną potrzebą człowieka jest właśnie potrzeba więzi z drugim człowiekiem. Wiele pokoleń rodziców na całym świecie przez lata instynktownie zaspakajało tę potrzebę własnych dzieci. Ale też wielu rodziców dało się zwieść różnym „uczonym” teoriom i w ślad za nimi próbowało kształtować dzieci według własnych pomysłów. Najsłynniejszym szkodnikiem w tej dziedzinie był chyba J. B. Watson, autor słów: ”dajcie mi niemowlę, a zrobię z niego kogo zechcecie: lekarza, nauczyciela, inżyniera”. Według jego teorii, wychowywanie to tylko kwestia systematycznego i konsekwentnego wpajania dziecku prawidłowych nawyków. Twórca psychologii behawioralnej, pisał nawet o niebezpieczeństwie, wynikającym z nadmiaru matczynej miłości. Według niego ideałem byłoby, gdyby dzieckiem co tydzień zajmowała się inna piastunka. Marzył także o możliwości dowolnej zamiany matek. Na szczęście dla współczesnych i przyszłych dzieci rodzicielstwo oparte na przywiązaniu znajduje coraz liczniejsze uzasadnienia w wiedzy, jaką na temat prawidłowego rozwoju zdobywają liczni naukowcy i praktycy.

Naturalne rodzicielstwo - co to takiego?

Pierwszą spójną teorię przywiązania stworzył i w 1969 roku przedstawił w swojej trylogii Attachment and loss (Przywiązanie i strata) John Bowlby. Sam był wykształconym psychoanalitykiem, ale w swojej teorii zintegrował odkrycia z wielu dziedzin nauki. Odwoływał się nie tylko do psychologii, ale też do etologii, biologii i teorii ewolucji. Uwzględnił aspekty behawioralne, poznawcze i emocjonalne przywiązania. Wśród innych psychoanalityków wywołał skandal twierdzeniem, że dziecko przywiązuje się do matki nie dlatego, że ta karmi go i pielęgnuje. W takim klasycznym ujęciu przywiązanie było rozumiane jako coś wtórnego do pierwotnych potrzeb dziecka. Natomiast według Bowlbyego tworzenie więzi samo w sobie jest najsilniejszą, instynktowną potrzebą każdego człowieka. To właśnie przywiązanie jest wypracowanym przez tysiące lat ewolucji sposobem, by z małego i bezradnego dzidziusia wyrósł szczęśliwy i spełniony dorosły.

Tak jak kwiat nie potrzebuje nakazów i zakazów, by wiedzieć, jak zakwitnąć i jak wydać nasiona, tak samo mały człowiek nosi w sobie całą informację o własnym rozwoju. Potrzebuje tylko sprzyjającego środowiska, aby ta wiedza mogła się urzeczywistnić. Tak jak kwiat potrzebuje odpowiedniej gleby, dostatecznej ilości wody i światła, tak dziecko potrzebuje uwagi, troski i miłości najbliższych. Opieka nad dzieckiem jest o wiele bardziej skomplikowana, a czasem wyczerpująca, niż doglądanie roślinki, ale ta metafora powinna nam uświadomić, że rozwój naszych dzieci nie od nas zależy. Jak pisał inny słynny psychoanalityk, Donald Woods Winnicott: „Każde dziecko rozwija się samoistnie i w każdym drzemie iskierka życia. Ten pęd do życia jest częścią dziecka; czymś, z czym się urodziło i co niesie ze sobą przez resztę życia w sposób, którego nie musimy rozumieć”. Pęd do życia i rozwoju jest u człowieka wrodzony.

My, dorośli, zazwyczaj przeceniamy własną rolę w wychowaniu dzieci. Mówimy: „nauka samodzielności”, „trening czystości”, podczas gdy naszym najważniejszym zadaniem jest nie przeszkadzać. Z drugiej strony, często zapominamy, jak bardzo bezradne jest ludzkie niemowlę. Bez naszej miłości i troski nie przeżyłoby nawet jednego dnia. Dlatego maleństwo, które płaczem wzywa swoją matkę, naprawdę walczy o życie. Warto też wiedzieć, że każde dziecko kocha swoich rodziców, jacy by oni nie byli. I w głębi serca pragnie spełniać ich pragnienia. Jeżeli tego nie robi, to nie dlatego, że nie chce, ale dlatego, że nie może lub nie potrafi. Powinniśmy się uczyć miłości od własnych dzieci.

Zapraszamy więc wszystkich do przygody, jaką może być odkrywanie wewnętrznego świata naszych dzieci. Do tego, jak pisał Carl Rogers, by zastawiać dla nich stół na uczcie życia, ale by nie wpychać im jedzenia do gardeł.

Rodzicielstwo oparte na przywiązaniu, albo inaczej naturalne rodzicielstwo, to wychowanie bez przemocy. Rodzicielstwo, które polega na rozpoznawaniu i zaspokajaniu potrzeb dziecka oraz wspieraniu go w samodzielnym rozwoju.

---

Agnieszka Stein, Małgorzata Strzelecka, www.dzikiedzieci.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Uciecha z pociechą

Autorem artykułu jest kateem


Dziecko jest źródłem nieustającej radości. Niestety często to stwierdzenie nie odzwierciedla rzeczywistego stanu rzeczy. Kobiety są tak zmęczone opieką nad dziećmi, że tej radości po prostu nie czują. Na szczęście coraz więcej z nich zaczyna dostrzegać jak dobrze jest być mamą w dzisiejszych czasach.

 Uciecha z pociechą

Współczesne kobiety mają w dużym stopniu ułatwione zadanie. Nastąpiła zmiana świadomości społeczeństwa. Matka zaczęła być postrzegana jako podmiot a nie przedmiot. Jej odczucia i potrzeby są równie ważne jak dziecka. Przede wszystkim nie jest skazana na zamknięcie w domu. Kiedy chce zrobić zakupy w galerii handlowej, ma możliwość zostawienia na ten czas pociechy w tak zwanym małpim gaju. Chce iść na fitness, wybiera specjalne zajęcia dla mam z dziećmi. Ma ochotę na kino - korzysta ze specjalnych seansów dla matek z małymi dziećmi. Jednak najwięcej radości może dostarczyć mamie wspólny wyjazd z potomkiem. To wpływa na ich wzajemną więź i jest okazją do przeprowadzenia lekcji wzajemnego szacunku. Niestety tego typu podróże najczęściej kojarzą się z brakiem komfortu, ogromnym bagażem i niepokojem, że czegoś ważnego się nie wzięło.

Komfort podróży

Wbrew pozorom wakacje czy po prostu majowy wypoczynek nie muszą być stresujące. Istnieje możliwość ograniczenia liczby zabieranych ze sobą sprzętów. Podgrzewacz do butelek, mata antypoślizgowa, drewniane łóżeczko dziecięce, zabezpieczenie do kontaktów, wanienka - takie rzeczy nie będą potrzebne, bo znajdują się na miejscu. W niektórych ośrodkach staje się to standardem. Wychodzą one naprzeciw potrzebom rodziców oferując praktyczne rozwiązania

Z myślą o mamach

Coraz częściej można się również spotkać ze ofertami specjalnie dedykowanymi mamom z dziećmi. Takie wakacje czy kilkudniowy wypoczynek nie musi oznaczać udręki. Przyjęło się, bowiem, że naturalną jest postawa typu: czuję się wyczerpana, ale moje dziecko doskonale się bawi, więc nic nie mówię. Teraz, to się zmienia. Skoro kobieta ma naprawdę dużo obowiązków - zajmuje się domem, dzieckiem i często jeszcze pracą, należy jej się wypoczynek z prawdziwego zdarzenia.


Naczynia połączone

Na pewno bardziej odpowiedni dla mamy z dzieckiem jest ośrodek, który ma w ofercie Spa niż pole namiotowe. Czas urlopu jest wyjątkowy i święty. W przeciwieństwie do pozostałych „szarych", zwykłych dni nie ma mowy o żadnym poświęceniu. Mama oddaje się zabiegom pielęgnacyjnym a w tym czasie jej dziecko jest pod troskliwą opieką kogoś innego. To nie marzenie senne, ale rzeczywistość z którą możemy się spotkać, dzięki niektórym obiektom do tego przystosowanym (np. w Jastrzębiej Górze - Primavera Conference&Spa - www.primaveraspa.pl). Warto zaznaczyć, że nie jest to egoizm tylko sposób pielęgnowania miłości rodzicielskiej. Taka forma wypoczynku jeszcze bardziej zbliża matkę do dziecka i vice versa. To również ważna lekcja szacunku. Działa tu zasada naczyń połączonych, jeśli kobieta jest szczęśliwa to automatycznie również jej dziecko. Przemęczona i znerwicowana matka prędzej czy później przekaże najbliższemu otoczeniu złe emocje. Nie ma bardziej bystrych i wrażliwych obserwatorów niż dzieci. To one cierpią w takiej sytuacji.

Źródło długowieczności

Dziecko jest źródłem nieustannej radości. Może dlatego, że kobiety spędzają więcej czasu ze swoimi dziećmi, statystycznie żyją dłużej niż mężczyźni? Mając to na uwadze powinny nauczyć się korzystania z ułatwień, jakie oferuje im świat. Jeśli wypoczynek to tylko w komfortowych warunkach, gdzie zarówno kobieta jak i jej pociecha będą miały dużo atrakcji.


Sygnalizując dziecku nasze potrzeby uczymy je szacunku do siebie i do otaczającego świata. To bardzo ważne, bo bez szacunku miłość nie istnieje. Dziecko powinno zdawać sobie sprawę z tego, że zarówno mamie jak i jemu jest potrzebny wypoczynek i dobra zabawa. To bardzo ważna lekcja życia. Tym bardziej, że z tego małego człowieka wyrośnie kiedyś dojrzała osoba. Będzie ona traktowała innych ludzi tak jak ją tego nauczyła mama.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Magia matczynej miłości

Autorem artykułu jest Beata Nowak


Cóż może bardziej uszczęśliwić kobietę, niż jej własne dziecko? Czy miłość matczyna jest ślepa? Czy wszystkie matki kochają jednakowo?

Zgodnie ze słowami Józefa Ignacego Kraszewskiego, „Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność, nie szczędzi ofiar, płacze a przebacza, odepchnięta wraca - to miłość macierzyńska”. Zdecydowana większość współczesnych kobiet, jest w stanie jednogłośnie krzyknąć, że sensem ich życia są dzieci. Skąd bierze się ten fenomen? Z czego wynika bezgraniczna, bezwarunkowa i ponadczasowa miłość matki?

U jednych kobiet instynkt macierzyński rodzi się w bardzo wczesnej młodości, w wieku nawet kilkunastu lat, u innych proces ten przebiega znacznie później i uczucia macierzyńskie rozpoczynają się dopiero po porodzie. Pierwsze elementy instynktu macierzyńskiego dostrzega się w trakcie wczesnych dziewczęcych zabaw z lalkami. Jakże miło jest patrzeć jak małe przedszkolaczki zgrabnie zmieniają miniaturki pieluszek swoim lalkom, wkładają do plastikowych buzi smoczki i karmią swoje „dzieci” sztucznym mlekiem, tuląc do snu. Zastanowić by się można, kiedy nauczyły się tych czynności? Przecież zabawy te nie są charakterystyczne wyłącznie dla dziewczynek, mających młodsze rodzeństwo, skąd mogłyby czerpać wzorce postępowań. Wydawałoby się więc, że miłość macierzyńska to uczucie wrodzone, tak samo jak instynkt macierzyński. Ale przecież od razu słyszę głosy przeciwników tej teorii: a co z matkami wyrzucającymi swoje dzieci na śmietnik, matkami pozostawiającymi dzieci pod drzwiami kościołów, matkami nie interesującymi się w ogóle swoimi pociechami? Czy one nie posiadają instynktu? Czy brak instynktu to choroba, upośledzenie?

Zapewne trudno jest nam jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytania, a jednocześnie trudno jest stanąć w roli oskarżyciela czyjegoś postępowania, nie znając sytuacji osoby osądzanej. Nie sądzę, aby jakiejkolwiek matce łatwo przyszło porzucenie swojego maleństwa. Nawet, jeśli w chwili owego czynu, jest przekonana o jego słuszności, to pewnym jest, że w przyszłości nieraz zapłacze gorzkimi łzami nad konsekwencjami swojej decyzji. Serca nie można oszukać.

O ileż bardziej szczęśliwe są mamy mogące cieszyć się każdą godziną, minutą i sekundą spędzoną ze swoim dzieckiem. Te magiczne chwile, kiedy pojawia się pierwszy ząbek, pierwszy samodzielny krok, pierwszy dzień w przedszkolu, potem w szkole, pierwsza randka, dla otoczenia mijają bezpowrotnie. Tylko mama jest w stanie po kilkudziesięciu latach opowiadać o tych wydarzeniach z entuzjazmem i emocjami tak świeżymi, jakby działy się one dnia poprzedniego. Tylko mama będzie się słaniać ze zmęczenia, aby tylko utulić chore dziecko i ukoić płacz. Tylko mama nie kupi sobie butów, by podarować dziecku nowe klocki. Tylko mama będzie pisać fałszywe usprawiedliwienia i kryć wagary dziecka. Tylko mama!

Czy ktoś nakazuje współczesnym mamom tak postępować? Oczywiście, że nie! W ten właśnie szczególny sposób kobiety znajdują spełnienie swojej życiowej misji. Żadna kobieta, która osiągnęła ogromny sukces w biznesie, zrobiła błyskotliwą karierę i usłyszy od swoich przełożonych lub współpracowników słowa „jesteś dobra”, nie jest tak spełniona jak mama, która odłożyła swój dyplom do szuflady, zajęła się wychowaniem dziecka i usłyszy z jego ust słowa „mamusiu kocham Cię”.

Dla tych słów warto nie przespać setek nocy, warto płakać ze smutku i bezradności, warto spędzić całe dnie w piaskownicy, warto biec, co tchu za dziecięcym rowerkiem, „dla tej miłości warto żyć…”.

---

Beata Nowak

www.beakris.prv.pl

Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl

„Kangurza opieka” — ratunek dla wcześniaków?

Autorem artykułu jest Słonecznik


Działo się to w roku 1979 w jednym ze szpitali w stolicy Kolumbii, Bogocie. Ponieważ wskaźnik umieralności wcześniaków był zatrważająco wysoki, pewien lekarz zaproponował nowatorskie rozwiązanie — „kangurzą opiekę nad niemowlęciem”.

Utrzymywanie wcześniaków przy życiu to dla lekarzy prawdziwe wyzwanie. Niemowlęta o niskiej wadze ciała zazwyczaj umieszcza się w ciepłym inkubatorze, w którym pozostają, dopóki trochę nie podrosną. Jednakże w krajach rozwijających się często dochodzi do zakażeń spowodowanych przepełnieniem szpitali, nieodpowiednimi warunkami sanitarnymi oraz brakiem personelu i sprzętu medycznego.

Pewien lekarz w Kolumbii wynalazł metodę, która zdaje się łagodzić skutki tych problemów. Na czym ona polega? Po narodzinach wcześniaka otacza się standardową opieką do chwili, gdy jego stan się ustabilizuje. Matka tymczasem przechodzi szkolenie w zakresie opieki nad dzieckiem. Kiedy niemowlę jest już w miarę zdrowe, mama staje się dla niego żywym inkubatorem. W jaki sposób? Umieszcza je przy sobie, między piersiami, i owija przepaską. W tej ciepłej „kangurzej torbie” bezpieczne maleństwo przyjmuje pokarm matki. Dlatego metodę tę często określa się mianem „kangurzej opieki”.

Nie potrzeba do tego żadnego wyszukanego sprzętu. Kobieta zakłada po prostu odpowiednią bluzkę lub zwykłą sukienkę i przepaskę. Gdy niemowlę osiągnie prawidłową wagę, matka wraz z dzieckiem wraca do domu, a potem regularnie zgłaszają się na kontrolne badania lekarskie.

Wstępne obserwacje wykazały, że „kangurza opieka” jest bezpieczna i daje dobre rezultaty. Przyczynia się też do zacieśniania więzi między matką a niemowlęciem. Nic więc dziwnego, że wykorzystuje się ją w wielu krajach. Na przykład w Meksyku, aby dać matce czas na wypoczynek, szkoli się członków rodziny, którzy są później „kangurzymi” ojcami, babciami, a nawet siostrami.

Doktor Guadalupe Santos, zajmująca się takim programem opieki w Meksyku, powiedziała : „Stosujemy tę metodę od 1992 roku i dostrzegamy jej pozytywne wyniki — nie potrzeba tylu inkubatorów, a niemowlęta znacznie krócej przebywają w szpitalu”.

---

http://zdrowoiszczesliwie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Domowe żłobki

Autorem artykułu jest papaj


Do tej pory ilość miejsc w żłobkach była znacznie mniejsza, niż ilość dzieci, których rodzice chcieli posłać. Na szczęście dzięki zmieniającym się przepisom sytuacja może się znacznie poprawić.

Pomóc ma w tym ustawa żłobkowa, która umożliwia otwarcie żłobków domowych. Znaczną różnica będzie fakt, iż do tej pory żłobki funkcjonowały na zasadzie ośrodków opieki zdrowotnej, gdzie obostrzenia co do higieny są spore. Oto przykładowe wymagania, które należało spełnić, aby móc prowadzić żłobki: osobna sala do zabawy i osobna do leżakowania, minimum 3 m kw. powierzchni na jedno dziecko, przy sali dla niemowląt powinna być możliwość leżakowania na werandzie lub tarasie, specjalne pomieszczenia na brudne pieluchy oraz na brudną bieliznę - każde z osobnym dojściem.

Zauważyć też należy, że wiele kobiet uzależnia urodzenie dziecka od możliwości pogodzenia życia rodzinnego z zawodowym. Wiemy jak trudno wrócić do pracy po dłuższej przerwie, a brak możliwości umieszczenie dziecka w żłobku wpływa na odsunięcie decyzji o posiadaniu dziecka w przyszłość. W chwili obecnej żłobki są w stanie przyjąć jedynie 2% maluchów do 3 roku życia. W Warszawie na liście oczekujących na miejsce w żłobku jest ok 6000 dzieci. Żłobki Kraków są w stanie pomieścić raptem 1800 dzieci, kiedy chętnych jest ok 20 000. Liczby te są porażające i świadczą z jak dużym problemem borykają się co roku rodzice.

Oczywiście jest jeszcze możliwość zatrudnienia niani, ale niestety nie każdego stać na to. Dlatego wielokrotnie dzieje się tak, że żłobek jest jedyną możliwością do przyjęcia dla rodziców z uwagi na aspekt ekonomiczny. Dlatego też rodzice z wielką nadzieją czekali na ustawę “żłobkową”. Kolejną wielką zaletą wspomnianej ustawy jest fakt, iż osoba fizyczna może założyć domowy żłobek. Wymogi będą nieco złagodzone w porównaniu do poprzedniej sytuacji, m.in.: lokal musi posiadać co najmniej dwa pomieszczenia (jedno przystosowane do zabaw i spożywania posiłków, drugie przystosowane do odpoczynku dzieci w ciągu dnia), muszą być też wydzielone miejsca do przewijania dzieci, powierzchnia przypadająca na każde dziecko ma wynosić co najmniej 2 m kw., jeżeli czas pobytu dziecka nie przekracza 5 godz. dziennie, a co najmniej 2,5 m kw., jeżeli czas pobytu dziecka przekracza 5 godz. dziennie lub jest zapewniane leżakowanie.

Możliwość prowadzenia domowego żłobka daje tez możliwość pracy osobom, które nie chcą zostawiać swojego malucha pod opieką innych. Taka osoba sama może założyć działalność i oferować innym rodzicom swoje usługi w opiece nad ich dziećmi.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Moje córcie

Mam na imię Asia i jestem mamą dwóch uroczych dziewczynek Natalii i Dominiki. Moje córcie urodziły się w 34 tygodniu ciąży, ważyły 1650g i 1700g mierzyły 43 i 46 cm więc były kruszynkami. Urodziły się przez cesarskie cięcie więc nie mam pojęcia co to ból przy porodzie:). Przyszły na świat 27.01.20011 r i podjęły tę decyzję nie informując mnie wcześniej o tym :) ponieważ nie miałam skurczy bóli itp. które opisane są w różnych dostępnych materiałach o ciąży. Miałam za to zapalenie płuc i straszny kaszel więc wszelkie dolegliwości przypisywałam właśnie tej chorobie:) a nie temu że moje maleństwa mają ochotę już mnie zobaczyć:). Na moje szczęście miałam fachową opiekę i choć moje córeczki miały problemy z oddychaniem wszystko poszło dobrze.
Dostały wszystkie potrzebne leki i po dojściu do wagi przekraczającej 2 kg wyszły do domu:). Jutro skończą 4 miesiące rosną z dnia na dzień i choć mam z nimi podwójne obowiązki :) to nikt nie zabierze mi radości z tego jak się śmieją, gaworzą, popiskują i robią zabawne minki. Mam w domu bliźniacze szczęście i to jest bezcenne.